Papierowa wiara

Pan pozwolił mi przeżyć dwa wspaniałe ,,wydarzenia” w ciągu dwóch tygodni, które pozwoliły mi się zatrzymać w pędzie codzienności oraz zrewidować moją relację z Panem Bogiem. Najpierw w dniach 5 – 7 października przeżyłem rekolekcje ewangelizacyjne, które odbyły się w Borku Wlkp. Zostaliśmy z moją kochaną żoną poproszeni do posługi animatorskiej. Temat roku pracy formacyjnej ,,Idźcie i głoście”, a więc odpowiedź mogła być tylko jedna. Z powodu charakteru pracy Wandy…

Moja Babcia

Moja babcia chorowała już od dłuższego czasu – przeszło 30 lat cierpiała na stwardnienie rozsiane, od kilkunastu lat nie chodziła, miewała kłopoty z wrzodami i nie najmocniejsze już serce.

Życie też jej nie rozpieszczało – w ciągu niecałych trzech lat straciła w wypadkach samochodowych męża i córkę (ciocia była wtedy w ósmym miesiącu ciąży – razem z nią zginął mój nienarodzony kuzyn). Ale babcia z całą pewnością nie przypominała zgorzkniałej, schorowanej staruszki. Była bardzo samodzielna i nie pozwalała robić przy sobie niczego, co była w stanie zrobić sama. Samodzielnie się ubierała i robiła łóżko, dbała o higienę i wygląd (codziennie czesała się przed lusterkiem i malowała brwi kredką), w odległości kilkudziesięciu centymetrów od łóżka umieściła wszystkie niezbędne jej do codziennego funkcjonowania przedmioty: nie tylko lekarstwa czy ubrania, ale także radia ustawione na jej ulubione programy, pilot od telewizora, włącznik od światła, telefon, słuchawkę od domofonu, interesujące ją książki, czy gazety z krzyżówkami i pewnie jeszcze wiele, wiele innych, których nie sposób wymienić. W rodzinie śmialiśmy się, że babcia jest „niezniszczalna”, ciągle snuła plany na kilka lat do przodu. Mówiła, że „musi żyć”, bo trzeba wymienić zlewozmywak, wyremontować łazienkę, bo planuje prezent dla kogoś z rodziny z okazji jakiegoś znaczniejszego wydarzenia (mi z okazji zakończenia studiów sprezentowała niezapomnianą wycieczkę do Turcji śladami świętego Pawła; planowała już też „coś grubszego” z okazji przyszłej okrągłej rocznicy ślubu moich rodziców). Była radosna i wszyscy, którzy ją odwiedzali, byli zaskoczeni jej pogodą ducha i olbrzymim poczuciem humoru. Pamiętała o drobiazgach dla sąsiadek, z którymi się przyjaźniła, z okazji świąt czy imienin, nie zapominała także o księżach, którzy przychodzili do niej w ramach odwiedzin u chorych. Ostatniego z nich, księdza Artura, traktowała wręcz po królewsku- żadna wizyta nie mogła obyć się bez kawy (rozpuszczalnej z mlekiem, bo tę ksiądz lubi najbardziej) i „obowiązkowych” lodów (bakaliowych – największej babci „słabości”, słynnej w całej naszej rodzinie).

Generał i strateg

Najważniejsze spotkanie z ks. prof. Franciszkiem Blachnickim, które owocuje w moim życiu do tej pory, miałem w marcu 1980 r. w Podkowie Leśnej. Uczestniczyłem wtedy w spotkaniu w salce na probostwie ks. Kantorskiego. Ojciec Franciszek wygłaszał wtedy płomienny apel do zgromadzonych, jakby generał – strateg stojący przy mapie Polski – zachęcający do zaangażowania się w plan Wielkiej Ewangelizacji Polski według planu AD CHRISTUM REDEMPTOREM. Jego wizja podziału Polski na cztery…

Duch Święty zadziałał obficie

Spotkanie z ks. Franciszkiem Blachnickim, które zostało mi w pamięci miało miejsce na Triduum Paschalnym w 1980 roku w Krościenku. Doświadczyłam wtedy bardzo silnego działania Ducha Świętego podczas nabożeństwa Effata, kiedy ks. Blachnicki dotykał moich ust. i uszu. Popłynęły wtedy z mego serca potoki modlitwy wielbiącej. Widzę też ks. Blachnickiego podczas COM-u, kiedy prosił o wylanie Ducha Świętego. Jakby w odpowiedzi na tą modlitwę wylały się z chmur potoki wody…

Zauważył mnie!

Jest rok 1977, organizujemy w Poznaniu pierwsze rekolekcje ewangelizacyjne dla studentów w parafii na Winiarach. Dużo wspólnej pracy, modlitwy, przygotowań. Wreszcie ku naszej radości przyjeżdża Ojciec. Wita się z nami, stojącymi w zatłoczonym mieszkaniu ks. Jurka Adamczaka. Podając mi rękę, przygląda mi się uważnie i mówi: „O, a tutaj mamy Gosię.” Nie trudno wyobrazić sobie moje uczucia w tym momencie… Zna mnie, pamięta jak mi na imię – ale jakim…

Konarzewskie centrum

Któż z nas nie odwiedził choć raz w swym życiu ośrodka oazowego w Konarzewie? Ale czy wszyscy znamy historię jego powstania, jego początki? Opowie nam o tym długoletni Proboszcz parafii i twórca ośrodka – ks. Stanisław Hartlieb

Dar wspólnoty

Ala, Gosia, Kasia, Gosia, Jola, Leszek, Andrzej, Paweł, Jarek, Krzysztof i pociechy: Boguś, Marta, Zosia, Wojtek, Zosia, Marysia i Mateusz to nasza mała wspólnota. Trochę historiiWszystko zaczęło się dziesięć lat temu, tak właściwie to na ślubie Kasi i Pawła. Gdy będą już mężem i żoną to powstanie nowy krąg w naszej parafii. Trzy małżeństwa to już dobry początek, żeby tworzyć nowy krąg: Nowożeńcy, my oraz Gosia i Andrzej. Potem nagle…

Tak było na początku…

Zbliża się trzydziestolecie istnienia Ruchu Światło-Życie w Archidiecezji Poznańskiej. Pomyślałem sobie, że dobrze będzie, jeśli członkowie tej wspólnoty poznają początki i trudności, które Ruch musiał przezwyciężać, stawiając pierwsze kroki na naszej ziemi. W roku 1964 rozpocząłem studia specjalistyczne na Katolickim Uniwersytecie Lubelskim. Poznałem wówczas ks. Franciszka Blachnickiego, który co dopiero obronił pracę doktorską. Zaangażowany został jako asystent, a potem adiunkt przy Katedrze Teologii Pastoralnej ze specjalnością katechetyczną. W krótkim czasie…

Bóg działał cierpliwie

Mój kontakt z Ruchem Światło-Życie rozpoczął się w 1974 roku, kiedy to wraz z całą rodziną byłam w Krościenku na oazie rodzin. Wiele spraw było tam dla mnie całkiem nowych, ale jakże pociągających. Liturgia godzin, dzielenie się Ewangelią, doświadczenie wspólnoty, udział w odnowionej liturgii Mszy św., bardziej świadome jej przeżywanie. Do tego doszły homilie Ojca Franciszka Blachnickiego, droga krzyżowa w terenie, konferencje, oraz wiele innych elementów, które tworzyły niezapomniany klimat.…

Z miłością

Jestem w Ruchu Światło-Życie już 14 lat. Od 12 lat należę do Krucjaty Wyzwolenia Człowieka. Podpisałam ją w pełnej wolności i doświadczyłam osobiście jej błogosławionych owoców. Bycie członkiem Krucjaty Wyzwolenia Człowieka to nie tylko abstynencja od alkoholu. Krucjata pomaga mi wielokrotnie zrezygnować z wielu innych skłonności, przywiązań, pomaga mi podejmować odważnie decyzje, które nie zawsze są popularne, które napawają mnie lękiem. Przynależność do Krucjaty daje mi odwagę rezygnacji ze zła.…

Powierzyć się Chrystusowi

Z Ruchem Światło-Życie związałam się w VIII klasie szkoły podstawowej, 14 lat temu. Przeszłam całą formację Ruchu, służyłam jako animator, byłam w diakonii ewangelizacji i w diakonii modlitwy. Pierwsze, przez co Pan Bóg mnie przeprowadził na tej drodze to doświadczenie Jego miłości. Przez pierwsze lata bycia w oazie przekonywał mnie o tym że jestem Jego umiłowanym dzieckiem, że On mnie umiłował. To prowadziło do stopniowego uzdrawiania mnie z wszelkiego lęku,…

Niech imię Jezusa Sługi będzie uwielbione!

Pan Jezus pozwolił mi być w Ruchu Światło-Życie od 15 lat. Mogę cieszyć się uczestnictwem w tym wielkim Bożym dziele do którego mnie zaprosił. Z Ruchem spotkałem się w 3 klasie szkoły średniej. Od 6 lat, od kiedy przyjąłem święcenia kapłańskie zauważyłem i doświadczam jak bardzo formacja Ruchu Światło-Życie pomaga mi przeżywać moje kapłaństwo.Co zawdzięczam Ruchowi Światło-Życie? Przede wszystkim zawdzięczam małą grupkę, która była dla mnie miejscem duchowego wzrostu. W…

Moja formacja

Przeżyłam wspaniałe rekolekcje letnie! Kiedy wróciłam z oazy wydawało mi się, że wszystko się skończyło. Ludzie, których poznałam podczas tych 15 dni rozpłynęli się jak poranna mgła. Ci, których spotkałam po powrocie w moim nowym środowisku byli zupełnie inni. Moje oazowe postanowienia powoli okazywały się tylko pobożnymi życzeniami. Czułam się zagubiona i bardzo samotna. Ale Pan Jezus chciał mnie umocnić. Postawił na mojej drodze wspaniałą animatorkę, która zachęciła mnie do…