Nasza para rejonowa Ania i Maciej zapragnęli, aby w parafii Chrystusa Jedynego Zbawiciela w Swarzędzu powstał nowy krąg DK. Jako, że jest to nasza rodzinna parafia, pragnienie to dzieliliśmy w pełni. Zgłosiliśmy się więc, aby powiedzieć tam świadectwo, na mszy w niedzielę. Jak to zwykle u nas bywa, najpierw była radosna chęć a w miarę zbliżania się terminu – coraz częściej mieliśmy nadzieję, że to jednak nie wypali. No cóż, Pan chciał żeby wypaliło.
Oprócz nas zgłosiło się jeszcze kilka małżeństw, także z poza naszej parafii. I to był już pierwszy dar – od tych wszystkich, którzy przyjechali z poza naszej parafii, aby świadczyć o tym co Bóg zrobił z ich życiem, jak ich zmienia i umacnia. Było dla nas dużą radością słuchać o ich doświadczeniu uczestnictwa w Domowym Kościele
Kolejnym darem były niedzielne czytania. Termin ustalony był niby niezależnie, a Słowo Boże które tego dnia otrzymaliśmy było idealne (jak zawsze). Pierwsze czytanie i psalm opisywał człowieka szczęśliwego (mądra żona, synowie wokół stołu itp.), a Ewangelia zachęcała do pomnażania swoich talentów. W czasie świadectwa usłyszałam od męża tyle pięknych słów o naszym szczęściu rodzinnym, że głos mi się załamał. Jak to ks. Proboszcz podsumował: pół kościoła płakało, jak Pan tak przed wszystkimi powiedział „Jestem szczęśliwym człowiekiem”. Ale nie o wzruszenie nam oczywiście chodziło, tylko o prawdę. A prawdą jest, że w Panu każdy może być szczęśliwy.
Nie zawsze jest w naszym życiu super. Jest wiele takich sytuacji, które nas przerastają, przytłaczają (szczególnie gdy dzieciaki zaczynają chorować), ale staramy się stawiać na Jezusa. Bo to jest jedyna pewna „inwestycja”, nasza inwestycja w teraźniejszość i przyszłość. Mamy taki plan, żeby się całą rodziną spotkać w Niebie. Ufamy, że z Bożą pomocą będzie to możliwe.
Kiedy wracaliśmy do domu wiedzieliśmy, że ta niedziela świadectw to był bardzo dobry pomysł. Samo przygotowanie się do tego zmusiło nas do zatrzymania się nad niektórymi sprawami i spojrzenia na nie z innej perspektywy. Ks. Proboszcz delikatnie wszystkim sugerował, aby mówić tak jakbyśmy byli „normalni”. Obawiam się, że to się nie udało. Sam fakt stanięcia przed kościołem pełnym ludzi, po części znajomych, stawiał nas na pozycji „nienormalni”. A żeby jeszcze mówić o Bogu, rodzinie i własnym sercu? Przyznam, że proste i „normalne” to nie jest. Ludzie przyzwyczaili się już do świadectw AA, ale do Bożej normalności jeszcze nie.
Podsumowując: dużo chętnych do nowego kręgu nie przybyło, ale na pewno było warto świadczyć o tym czego Bóg dokonuje w nas poprzez DK Ruchu Światło Życie. Mamy w parafii neoprezbitera, który dzielił się z nami tym, że było to dla niego duże przeżycie i biegł z radością na ostatnią mszę św. żeby posłuchać jeszcze ostatnich dwóch małżeństw. Za to że Pan powołał nas do tego świadczenia CHWAŁA PANU!
Ela i Waldek Majka