Śp. Tadeusz Ulatowski-wspomnienie
28 stycznia 2021 r. w godzinach porannych ze smutkiem przyjęliśmy telefoniczną wiadomość o śmierci Tadzia od jego żony, Krystyny. Tadziu odszedł do Pana po chorobie przeżywanej wspólnie z Krysią, zawsze obecną przy jego boku. Po tygodniu odbył się jego pogrzeb. Pan Bóg dał mu doczekać ślubu jedynego syna Krzysztofa z Katarzyną we wrześniu 2020 r. Kasia znana nam jest z Ruchu Światło-Życie, w którym przeżyła formację młodzieżową. Często widywały ją rodziny Domowego Kościoła Rejonu Leszno-Kościan-Wolsztyn-Grodzisk, gdyż pomagała pełnić opiekę nad dziećmi w ramach diakonii wychowawczej. Po raz pierwszy spotkaliśmy się z Krysią i Tadziem na Szczytniku w maju 2002 r., gdzie wspólnie przeżywaliśmy ORAR I st. u Misjonarzy Świętej Rodziny. Nie znaliśmy się wcześniej, chociaż ich krąg należał do naszego Rejonu DK. Od tamtego czasu mieliśmy okazję zauważyć, że nie było dnia wspólnoty, spotkań, wyjazdów bez udziału Tadzia i Krysi. Podziwialiśmy ich gorliwość, życzliwość, gotowość pomocy, postawę służby. Byli wielkim świadectwem dla nas, szczególnie mieszkających w Lesznie. Nie było im trudno pokonać około 30 km spod Ponieca, aby uczestniczyć w życiu wspólnoty.
Tadziu nigdy nie narzekał, był spokojny, z wielką pokorą pracował nad sobą. Podjął KWC nie tylko od alkoholu, ale i od palenia papierosów. Był wierny swoim przyrzeczeniom. Miał też w swoim domu miejsce, gdzie się modlił sam i z żoną oraz synem.Z pewnością Krzysiu, syn Krysi i Tadzia, będzie czerpał z domu rodzinnego i wraz z Kasią stworzy dom, w którym Pan Bóg będzie na 1. miejscu.
Dziękujemy Tadziu za Twoją postawę, za miłość do żony i syna. Pozostaniesz w naszej pamięci i modlitwie. Niech Twoje świadectwo życia będzie przykładem dla każdego z nas.
Mając nadzieję w Jezusie Chrystusie, naszym Panu i Zbawicielu, mówimy Ci: „ Do zobaczenia”.
Przyjaciele z Domowego Kościoła: Gosia i Andrzej
Tadeusza i Krystynę Ulatowskich poznałam dzięki Danucie i Januszowi Niedźwiedziom – członkom Domowego Kościoła w Lesznie.Wyrosłam w diecezji zielonogórsko-gorzowskiej, gdzie wzrastałam w Ruchu Światło – Życie. Po skończeniu formacji podstawowej zostałam animatorką – prowadziłam grupę młodzieżową w swojej rodzinnej parafii i posługiwałam w czasie oaz wakacyjnych. Kiedy za pracą wyjechałam z rodzinnych stron do Leszna (100 km od domu) Bóg sprawił, że moja droga przecięła się z drogami członków Domowego Kościoła Rejonu Leszczyńskiego. Wtedy też poznałam Tadeusza i Krystynę Ulatowskich. Spotykaliśmy się w czasie rozpoczęcia lub zakończenia roku formacyjnego, kiedy byłam zapraszana na Eucharystię i agapę oraz w czasie rejonowych dni wspólnoty, kiedy służyłam w diakonii wychowawczej. Wtedy jeszcze nie wiedziałam, że zostanę synową Tadzia i Krysi. Spotkania z Tadziem i Krysią zawsze były radosne, witali mnie jak i innych ciepło i serdecznie, a na twarzach było widać radość ze spotkania we wspólnocie. Był czas modlitewnego skupienia w czasie Mszy Św., a w czasie agapy zawsze mieli ciepłe i życzliwe słowo dla wszystkich.
To okazywanie dobra słowem, gestem życzliwego przytulenia i błogosławieństwa pogłębiło się kiedy z Krzysztofem – synem Tadzia i Krysi zostaliśmy parą. A kiedy ogłosiliśmy rodzicom, że chcemy zawrzeć sakrament małżeństwa bardzo się ucieszyli. Przed naszym ślubem okazało się, że tato wtedy mojego narzeczonego jest poważnie chory, jednak nie skarżył się na chorobę i nie narzekał.
Dziękuję Bogu, że mógł nas pobłogosławić przed zawarciem sakramentu małżeństwa i modlić się z nami i za nas w trakcie Eucharystii kiedy ślubowaliśmy sobie miłość wierność i uczciwość małżeńską oraz trwanie w sakramencie aż do śmierci, zwłaszcza że mój Tato zmarł dwa lata wcześniej.
Kochany Tato proszę opiekuj się nami i wypraszaj przed Bogiem potrzebne nam łaski.
Katarzyna Ulatowska /Kaniowska/