Z Ruchem Światło-Życie związałam się w VIII klasie szkoły podstawowej, 14 lat temu. Przeszłam całą formację Ruchu, służyłam jako animator, byłam w diakonii ewangelizacji i w diakonii modlitwy.
Pierwsze, przez co Pan Bóg mnie przeprowadził na tej drodze to doświadczenie Jego miłości. Przez pierwsze lata bycia w oazie przekonywał mnie o tym że jestem Jego umiłowanym dzieckiem, że On mnie umiłował. To prowadziło do stopniowego uzdrawiania mnie z wszelkiego lęku, nieśmiałości, zagubienia.
Pan Bóg pokazał mi jak ważna jestem w jego oczach, jak cenna jestem, bo on mnie stworzył. To, co widzę jako owoc mojego bycia w tym Ruchu to głębsze wejście w sakramenty Kościoła. Jednym z owoców jest wierność codziennej Eucharystii, wierność stawania przed Panem w modlitwie osobistej, w Namiocie Spotkania, otwierania się na Jego Słowo i Jego prowadzenie. Z tego rodziła się wierność w chwilach, gdy było mi trudno, gdy z trudem przywoływałam w świadomości Jego obecność. Nauczyłam się jak ważna jest moja wierność, moje dawanie odpowiedzi. To, czego doświadczyłam, to że życie chrześcijanina jest drogą, tak jak drogą jest cała foramcja Ruchu – od tej najprostrzej, od doświadczenia Bożej miłości, do doświadczenia wspólnoty.
Pan Bóg na tej drodze wymaga ode mnie każdego dnia czegoś więcej, ofiarowania Mu moich nowych doświadczeń, zrobienia kroku dalej. Dla mnie na ten czas krokiem dalej jest powierzenie Mu siebie w Zgromadzeniu Sióstr Urszulanek w którym jestem od miesiąca. Formacja Ruchu wyzwoliła mnie do stanięcia przed Panem w wolności i oddania Mu siebie, moich przywiązań i oczekiwań. Szczególnie bycie w diakonii ewangelizacji i podejmowanie różnych posług głoszenia, rozmowy, uwalniało mnie z lęku przed świadczeniem o Panu, o Jego miłości, o tym, że On jest.
Jemu chwała na wieki!