W październiku zaproponowaliśmy animatorom naszej diecezji udział w rekolekcjach o modlitwie, odbywających się w dniach 7-9 października w Ośrodku nad Lednicą. Weekendowe skupienie organizowali Ewangelizatorzy Ledniccy, a prowadził je znany z Przystanku Jezus oraz Szkoły Nowej Ewangelizacji ks. Rafał Jarosiewicz. Nasza siedmioosobowa grupka oazowa doskonale odnalazła się we wspólnocie rekolekcyjnej, w której królowały chyba tylko 3 zasady: MODLITWA, RADOŚĆ, SPONTANICZNOŚĆ. Nasz cel był taki: zaczerpnąć na nowo ożywczego powiewu Ducha Świętego, by móc dalej dzielić się nim we własnej wspólnocie. Oto, czym chcemy się podzielić.
W czasie rekolekcji jakoś tak doszło do mnie, że adoracja jest potrzebna i warto znajdować na nią czas. Jak dotąd, przez 2 tygodnie od rekolekcji, udawało mi się :) Po pewnym trudnym czasie doszłam do momentu, kiedy ponownie nauczyłam się takiego totalnego zaufania Panu Bogu – i to w tym, co najbardziej mnie niepokoi, martwi czy zajmuje.
Świetnie była zobrazowana modlitwa uwielbienia. Co my zazwyczaj robimy: Panie Boże, TO jest mój Problem. Mam straszny problem z tym moim Problemem i nie mam pojęcia, co zrobić z tym moim Problemem, Panie, rozwiąż jakoś mój Problem, widzisz ten mój problematyczny Problem jest tu pognieciony, i ten mój Problem jest dla mnie problemem i…. Modlitwa uwielbienia: Panie, to jest mój problem – oddaję go Tobie! Bądź uwielbiony w….
[Urszula]
Dla mnie te rekolekcje były bardzo ważne i budujące. To, co ksiądz mówił, wzmocniło na pewno moją wiarę i zapał do ewangelizacji. Myślę, że przyczynią się one do poprawy mojej modlitwy, zwłaszcza modlitwy uwielbienia. Na tych rekolekcjach postanowiłem, że znajdę czas na adorację. Na pewno był to mój kolejny krok w otwieraniu się na Ducha Świętego i charyzmaty.
[Mikołaj]
Kiedy dostałam info, że za kilka dni będą „Rekolekcje o modlitwie” w Lednicy, byłam w trakcie czytania „Drugiego listu do Tymoteusza”, który praktycznie cały jest o głoszeniu Ewangelii, o tym by się nie bać i trwać w powołaniu. A Pismo Święte jest właśnie o każdym z nas z osobna, czyli też o mnie (jestem o tym przekonana, a przynajmniej od czasu tychże rekolekcji). I dlatego słowa z tegoż Listu: „Ewangelię, której głosicielem, apostołem i nauczycielem JA zostałem ustanowiony” (2Tm 11) są właśnie konkretnie o mnie i o Was.
Po momencie rozstania się ze znajomymi z rekolekcji odkryłam w sobie wielki power, przekonanie, że Bóg jest naprawdę wśród nas obecny i na świecie jest wielu wspaniałych ludzi, którzy też to wiedzą i żyją Ewangelią i w dodatku głoszą ją innym. I teraz często, kiedy rozmawiam z ludźmi, to wręcz sumienie mi podpowiada, że powinnam czasami zejść choć trochę na temat religii. I nie raz się zdarzyło, że ktoś to miło zaakceptował, a przynajmniej cokolwiek zaczął o tym myśleć. A to, że ktoś zaczął myśleć o Bogu, jest często pierwszym krokiem do zmiany życia na lepsze, krok w stronę Jezusa. Mam przynajmniej taką nadzieję. Mówmy ludziom, że BÓG JEST.
[Marysia]
Pojechałam na rekolekcje bez żadnych oczekiwań. Dobrze czułam się w roli zwykłego uczestnika, który nie musi o nic zabiegać, wszystko jest poza nim zaplanowane i zadecydowane. Podawano nam tylko jeden punkt programu do przodu. Nie było żadnej presji. Można było po prostu „wyluzować” i chłonąć oferowane treści. A ksiądz Rafał miał obfitą duchową strawę do zaoferowania. Już pierwszego wieczoru zburzył wiele moich schematów myślenia o duchowości, o mojej duchowości. Najbardziej poruszyły mnie 2 prawdy, które Pan Bóg mi uświadomił:
– że na mojej duchowej drodze tracę z oczu Jego samego na rzecz mojego „rozwoju” i samozadowolenia, próbuję sobie nazbierać punkty za modlitwę, za porządną modlitwę, skupienie, częstą Eucharystię; jest to tzw. „obżarstwo duchowe” – zajadam się, żeby czuć się napełnionym, wtedy Pan Bóg przestaje być mi potrzebny.
– druga prawda jest pozytywna: przeniesienie akcentu ze mnie na Pana Boga daje WOLNOŚĆ, wolność od miotania się w moim egoizmie. Jedyną moją powinnością jest nieustanne uwielbienie i słuchanie Jego Słowa. Jeśli staję przed Nim pusta i w swej duchowości uboga, tym bardziej robię Jemu miejsce, żeby we mnie i przeze mnie działał.
W czasie tych króciutkich rekolekcji poczułam namacalnie, jak opadło ze mnie jakieś nieokreślone napięcie i lęk. W moim sercu na nowo zagościł POKÓJ.
[Magda]
Początkowo nie chciałem na te rekolekcje jechać. „Nie mam czasu, za dużo obowiązków we wspólnocie, w pracy, w domu…”. Potem coś mnie tchnęło, że może właśnie dlatego powinienem pojechać, żeby w końcu między tymi wszystkimi sprawami, w większości bardzo Bożymi, dać Panu w końcu czas, gdzie będę tylko ja i On.
Pojechałem i muszę przyznać, że były to moje pierwsze od bardzo długiego czasu rekolekcje, które faktycznie przeżyłem. Na których nie tylko pojąłem jakąś wiedzę, ale przede wszystkim coś się we mnie przemieniło. Odnowiła się moja relacja z Bogiem, nabrałem wielkiego zaufania do Niego i tego, że jeśli On mnie do czegoś powołuje, gdzieś posyła, to zadba o to, aby niczego mi nie zabrakło podczas pełnienia służby Jemu.
Nauczyłem się też uwielbiać Pana w moich słabościach, we wszystkich sytuacjach, gdy moja służba wymaga dużej mądrości, czy działania, które po ludzku mnie przerasta. Teraz wiem, że im większa jest moja bezradność, tym mocniej objawić się może Chwała Boża i Jego troska o te sprawy.
Uwielbiam Boga za ten błogosławiony dla mnie czas i że dał mi na nowo odkryć Jego miłość i troskę o mnie.
[Arek]
O rekolekcjach o modlitwie dowiedziałam się już w sierpniu. Od początku czułam, że to szczególne zaproszenie dla mnie. Po prostu wiedziałam, że mam tam być, więc z utęsknieniem na nie czekałam.
Niepojętą radością dla mnie było to, że spotkałam tam tegorocznych ewangelizatorów z krańców Lednicy. Wydawałoby się, że nie znamy się zbyt dobrze, a mimo to czułam się jakbym znała ich od zawsze i było nam ze sobą naprawdę dobrze. To niesamowite, jak wspólny cel – Jezus może burzyć wszelkie bariery między ludźmi.
Zrozumiałam tam, że mi nie musi się podobać moja modlitwa. Jeśli tego nie czuję, to nie muszę silić się na wielkie słowa. Duch Święty modli się we mnie. Jest to dla mnie ogromnym pocieszeniem, gdyż zdarzało mi się zaprzestawać modlitwy dlatego, że wydawało mi się, że tego po prostu nie potrafię. Dotarło do mnie, że modlić się można nieustannie. I dosłownie WSZYSTKO może być modlitwą. Nie można modlitwy sprowadzić tylko do intelektu.
Niesamowitym w tych rekolekcjach było to, że właściwie były one jakby nauką modlitwy. Nie były tylko suchą teorią, ale prawdziwą modlitwą w praktyce.
Alleluja!
[Weronika]