Pierwszy nasz kontakt ze śp. Ks. Stefanem Patryasem datuje się na późne lata 70-te. Gdy w Poznaniu powstawały kręgi Domowego Kościoła, jeszcze bardzo nieliczne gromadziliśmy się na dzień wspólnoty w jednym miejscu.Zazwyczaj był to kościół na Grunwaldzie św. Jana Kantego, gdzie serdecznie przyjmował nas Sługa Boży ks. Aleksander Woźny. Ks. Stefan – już jako proboszcz parafii w Luboniu, przyjeżdżał właśnie na to spotkanie, a raczej był przywożony, bo nigdy nie dysponował własnym samochodem. Angażował się bardzo w pracę oazową czego dowodem było objęcie przez Niego funkcji moderatora rodzin poznańskich w latach 1978-85, a następnie moderatora krajowego, choć oficjalnie nie został zatwierdzony. Byliśmy szczęśliwi, że był opiekunem naszego kręgu rodzin na Wildzie. Bardzo wspierał nas duchowo i zawsze służył radą. Prowadził też rekolekcje oazowe w Krościenku na prośbę Sługi Bożego ks. Franciszka Blachnickiego – założyciela Oaz oraz krótkie czterodniowe rekolekcje dla animatorów w Konarzewie. Bardzo interesował się młodzieżą.
Wiem, że nim powstały kręgi rodzin, był duszpasterzem akademickim. Muszę dodać, że Jego pasja – to góry. Wielokrotnie jeździliśmy z Nim w Tatry, do Kir, gdzie mieliśmy bazę u ks. Stanisława – Kanonika Regularnego i stąd robiliśmy wypady.
Pamiętam, że pod koniec lat 80-tych – gdy siły zaczęły opuszczać, po raz ostatni wędrowaliśmy znanymi szlakami i wtedy na chwilę oddalił się od nas, by w samotności pożegnać się z ukochanymi górami. Już nigdy więcej ich nie widział.
Jesteśmy wdzięczni Mu za tyle dobra i radości, którymi nas obdarzał.
Wierzymy, że dobry Bóg przyjmie go do swojej chwały.
Maria Trybuła