W lipcu 2011 r. uczestniczyliśmy w Oazie Rodzin I st. w Rościnnie. W Kościele Domowym jesteśmy kilka lat, jednak nigdy wcześniej nie mogliśmy zebrać się do wyjazdu. W tym roku postanowiliśmy solennie, że tym razem wyjedziemy, jednak w naszym życiu po wielu latach oczekiwania pojawił się adopcyjny syn. Przeszkód pojawiło się wiele. Nie jest łatwo wyjechać z 1,5 miesięcznym maluchem. Zazwyczaj w takiej sytuacji poddawaliśmy się. Tym razem czuliśmy pokój, mieliśmy pewność, że Bóg o wszystko się zatroszczy i rzeczywiście, wszystkie przeszkody zostały pokonane.
Rekolekcje były dla nas czasem łaski, błogosławieństwa i pociech duchowych. Czego brakowało nam w codziennym życiu, otrzymaliśmy na rekolekcjach. Codzienność wymagała od nas sztywnych ram, zasad. Liczyliśmy na odpoczynek, a jednocześnie sprzyjające warunki do wzrostu duchowego. Nasz krąg był odpowiedzią na nasze modlitwy. Czuliśmy jedność w modlitwie. Dzielenie się było bardzo spontaniczne, żywe. Każde wypowiedziane na nim słowo było dla nas niesłychanie cenne i ubogacające. Baliśmy się wyobcowania. Tymczasem obcy, dopiero co poznani ludzie, stali się naprawdę braćmi i siostrami w Chrystusie. Dotychczas paraliżowała nas myśl, że być może kiedyś będziemy musieli zostać animatorami. Na kręgu przekonaliśmy się, że nie trzeba się bać, gdy z nami jest Bóg. Tam, gdzie pojawi się nasza słabość, Bóg wkroczy swoją mocą. Zasłyszane słowa „Panu Bogu się nie odmawia” uczyniliśmy naszą dewizą.
Trud dnia codziennego sprawił, że zapomnieliśmy o radości. Ks. Robert swoimi radosnymi naukami przypomniał nam, że nasza nadzieja to Jezus Zmartwychwstały niosący Nowe Życie. Zachęcał do rozwoju duchowego i dbania o małżeński ogród. Pokazał narzędzia, by wytrwać przy Bogu po powrocie z rekolekcji.
Niesamowitym przeżyciem była małżeńska adoracja i odnowienie przyrzeczeń małżeńskich. Kilka miesięcy wcześniej w Rościnnie mieliśmy okazję przeżywania jedności małżeńskiej w adoracji Jezusa w Najświętszym Sakramencie. Wtedy byliśmy tylko we dwoje, pozbawieni nadziei na potomstwo. Złożyliśmy Panu nasz ból. W lipcu w Rościnnie adorowaliśmy go we troje. Chcieliśmy, by nasz syn był świadkiem i uczestnikiem wszystkiego, co dobre dzieje się na Oazie Rodzin. By był otoczony modlitwą. Słyszał modlitwy mówione, śpiewane. Był tulony przez dobrych ludzi i co najważniejsze widział rozmodlonych rodziców i uczestniczył w tej modlitwie na swój niemowlęcy sposób.
Żyjemy w zlaicyzowanym świecie. Kolejny raz przekonaliśmy się, ze DK jest wspaniałym miejscem, by wychować dzieci. Ochronić przed zagrożeniami świata i przygotować do zmierzenia się z nimi. W Rościnnie mogliśmy dostrzec, że nas, katolików, żyjących na co dzień z Bogiem, jest wielu. Wyjechaliśmy ubogaceni ich przykładem, zachwyceni świadectwem życia.
Jesteśmy ogromnie wdzięczni Bogu Ojcu za to, że zawiódł nas na Oazę Rodzin, nauczał ustami ks. Roberta i otoczył dobrymi ludźmi. Teraz dużo łatwiej podjąć nam wyzwania codziennej małżeńskiej modlitwy, dialogu, czy Namiotu Spotkania. Z radością przystępujemy do spotkania z tymi, których kochamy – Bogiem i współmałżonkiem.
Iza i Sebastian